Witam po Świętach.
Jak wiadomo Święta to czas odpoczynku i relaksu, zwykle również jest trochę więcej czasu na robienie różnych mniej lub bardziej ciekawych rzeczy.
Dla nas oznacza to m.in możliwość przeczytania jakiejś ciekawej książki, o której później możemy napisać na naszym blogu.
Na warsztat poszedł "Jednominutowy Manager" Blanchard Ken, Johnson Spencer. Wybór wynikał z dwóch rzeczy. Po pierwsze akurat mieliśmy tę książkę dostępną. Po drugie skoro pierwszą książką jaką opisaliśmy było "Jednominutowy Manager i Zarządzanie Samym Sobą" więc z kronikarskiego obowiązku wypada sięgnąć po pierwszą z cyklu pozycję.
A więc do rzeczy czyli recenzji...
Na początku rzuca się w oczy zwięzłość treści (w moim przypadku 71stron, w wersji papierowej 108). Niewątpliwie jest to zaleta pod warunkiem, że te 71stron jest wypełnione czymś wartościowym. Kolejna sprawa to nieodłączna fabuła, którą spotkaliśmy już w poprzednio recenzowanej książce. Dla nas jest to spory minus publikacji. Z drugiej strony bez tej fabuły pewnie dało by się wszystko zmieścić na 30stronach. A co to za książka z 30-toma stronami? Mimo wszystko książka sprzedała się w nakładzie ponad 10 000 000 (dziesięć milionów) i nadal sprzedaje się 100 000szt na miesiąc (cytując EMPIK.com). A parafrazując przysłowie "... miliony czytelników nie mogą się mylić". Całość sprowadza się do podanych w mimo wszystko zjadliwej (pomimo fabuły) formie 3 złotych zasad jednominutowego zarządzania:
- jednominutowe wyznaczanie celów
- jednominutowe pochwały
- jednominutowe reprymendy.
Dodatkowo całkiem niezła przypowiastka nt. tresury słonia, co może być przydatne podczas dyskusji z "twardogłowymi" współpracownikami z podejściem "nie da się..."
Czy w jakikolwiek sposób treści publikacji można uznać za rewolucyjne, jak próbują nas przekonać reklamy w internecie? Zapewne nie. Natomiast jest tam kilak aspektów, na które warto zwrócić uwagę, także przez wzgląd na ich prostotę. Dodatkowo kilkukrotne (jeżeli nie kilkunastokrotne) wymienianie tych zasad i ich odmienianie przez wszystkie przypadki pozwala zapamiętać kluczowe stwierdzenia (dla tych, którzy potrzebują, bo nas to trochę razi, ale my czepialscy jesteśmy z natury)
Reasumując WARTO!
logo
poniedziałek, 29 grudnia 2014
wtorek, 23 grudnia 2014
Wesołych Świąt
Życzymy wszystkim zdrowych, pogodnych Świąt oraz wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Mamy nadzieję, że Wasze prezenty będą wspaniałe, jedzenie wyśmienite a zabawa Sylwestrowa wystrzałowa. Do zobaczenia w nowym roku.
niedziela, 21 grudnia 2014
Jednominutowy Manager oraz Zarządzanie Samym Sobą
Zgodnie z zapowiedzią dzisiaj całkowicie subiektywna recenzja książki pt.:"Jednominutowy Manager oraz Zarządzanie Samym Sobą". Autor Ken Blanchard i spółka.
Wstęp / przedmowa do książki mówi wiele. Otóż z rozbrajającą szczerością pan Autor pisze, że po wielkim sukcesie "Jednominutowego Managera" zamarzył o tym, żeby w tym cyklu pojawiły się książki z różnych dziedzin związanych z zarządzaniem. Cała biblioteczka. Co bardziej sceptyczni do takich pomysłów mogliby sądzić, że jest to po prostu próba dorobienia się na sukcesie jednej pozycji. Po lekturze "Jednominutowy Manager oraz ...." zdecydowanie podzielam tę opinię.
Dlaczego? Po pierwsze odwołań w książce do "Jednominutowego Managera" jest sporo, natomiast nic nie wskazuje na to, żeby opisywane koncepcje były w jakikolwiek sposób ze sobą związane - oczywiście poza osobą autora i tytułem.
Po drugie o ile "Jednominutowy Manager" był bestsellerem (12mln egzemplarzy wg Empik.com) o tyle "Jednominutowy ... oraz..." w mojej opinie mógłby stać się bestsellerem tylko prawem serii. Niestety jestem trochę upośledzony w tej opinii, ponieważ akurat pierwszej z książek nie czytałem. Istnieje więc ryzyko, że tak samo słabo bym ją ocenił.
Po trzecie sama zawartość merytoryczna książki jest uboga i sprowadza się do powtarzanych w kółko na "amerykańską modłę" trzech stwierdzeń:
- sam jesteś odpowiedzialny za swoje sukcesy i porażki i tylko Ty wiesz czego potrzebujesz żeby je osiągnąć - Twój przełożony nie czyta w myślach, więc musisz mu to powiedzieć sam nie zgadnie.
- korzystaj ze wszystkich rodzajów "władzy" jakie posiadasz - przez władzę autor rozumie kompetencje, ale również wiedzę, doświadczenie, kontakty, koneksje etc
- musisz wiedzieć, na którym etapie "uczenia" jesteś a w związku z tym jakiego wsparcia potrzebujesz (wg publikacji o której piszemy są 4 etapy - wolne "tłumaczenie" a'la biurfficiency - 1. rozentuzjazmowany nowicjusz, 2. zdołowany nowicjusz, 3. sprawny wykonawca, 4. mistrz świata i okolic
Po czwarte książka jest całkowicie fabularyzowana. Co jest naszym zdaniem po prostu słabe, szczególnie, ze fabuła też jest niemrawa.
Ogólnie jak ktoś z Was dostałby tę książkę za darmo (lub ją pożyczył) a dodatkowo miał trochę wolnego czasu do zmarnowania to można. Ale zdecydowanie nie warto.
Pozdrawiam i życzę miłej (nie koniecznie tej) lektury
Wstęp / przedmowa do książki mówi wiele. Otóż z rozbrajającą szczerością pan Autor pisze, że po wielkim sukcesie "Jednominutowego Managera" zamarzył o tym, żeby w tym cyklu pojawiły się książki z różnych dziedzin związanych z zarządzaniem. Cała biblioteczka. Co bardziej sceptyczni do takich pomysłów mogliby sądzić, że jest to po prostu próba dorobienia się na sukcesie jednej pozycji. Po lekturze "Jednominutowy Manager oraz ...." zdecydowanie podzielam tę opinię.
Dlaczego? Po pierwsze odwołań w książce do "Jednominutowego Managera" jest sporo, natomiast nic nie wskazuje na to, żeby opisywane koncepcje były w jakikolwiek sposób ze sobą związane - oczywiście poza osobą autora i tytułem.
Po drugie o ile "Jednominutowy Manager" był bestsellerem (12mln egzemplarzy wg Empik.com) o tyle "Jednominutowy ... oraz..." w mojej opinie mógłby stać się bestsellerem tylko prawem serii. Niestety jestem trochę upośledzony w tej opinii, ponieważ akurat pierwszej z książek nie czytałem. Istnieje więc ryzyko, że tak samo słabo bym ją ocenił.
Po trzecie sama zawartość merytoryczna książki jest uboga i sprowadza się do powtarzanych w kółko na "amerykańską modłę" trzech stwierdzeń:
- sam jesteś odpowiedzialny za swoje sukcesy i porażki i tylko Ty wiesz czego potrzebujesz żeby je osiągnąć - Twój przełożony nie czyta w myślach, więc musisz mu to powiedzieć sam nie zgadnie.
- korzystaj ze wszystkich rodzajów "władzy" jakie posiadasz - przez władzę autor rozumie kompetencje, ale również wiedzę, doświadczenie, kontakty, koneksje etc
- musisz wiedzieć, na którym etapie "uczenia" jesteś a w związku z tym jakiego wsparcia potrzebujesz (wg publikacji o której piszemy są 4 etapy - wolne "tłumaczenie" a'la biurfficiency - 1. rozentuzjazmowany nowicjusz, 2. zdołowany nowicjusz, 3. sprawny wykonawca, 4. mistrz świata i okolic
Po czwarte książka jest całkowicie fabularyzowana. Co jest naszym zdaniem po prostu słabe, szczególnie, ze fabuła też jest niemrawa.
Ogólnie jak ktoś z Was dostałby tę książkę za darmo (lub ją pożyczył) a dodatkowo miał trochę wolnego czasu do zmarnowania to można. Ale zdecydowanie nie warto.
Pozdrawiam i życzę miłej (nie koniecznie tej) lektury
piątek, 19 grudnia 2014
Książki polecenia warte (lub nie)
Skoro pojawiły się na blogu książki to wypadałoby również coś o nich napisać. W związku z tym ostrzegamy, że sukcesywnie będą pojawiały się recenzje całkowicie nieprofesjonalne i subiektywne przeczytanych przez nas książek z dziedziny "biznesowej". Tematyka mamy nadzieję będzie szersza niż tylko efektywność w biurze, jako że głęboko wierzymy, że czytać warto i należy i że wyjść to może tylko na zdrowie.
Zapraszamy do lektury i komentowania.
Zapraszamy do lektury i komentowania.
środa, 17 grudnia 2014
Ostatni pomysł prezentowy
Każda pozycja to dobra propozycja
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Pozycja numer 2, która oprócz kilku niezłych rad daje jeszcze motywację, żeby faktycznie poprawiać swoją efektywność i dzięki temu korzystać trochę bardziej z życia
2. 4-godzinny Tydzień Pracy
http://www.empik.com/4-godzinny-tydzien-pracy-ferriss-timothy,p1044942286,ksiazka-p?gclid=Cj0KEQiA5K-kBRDZ9r71gOvlxOMBEiQAwkK52Gr9R-UhtLYDixn7sVg_rURzBDrwGSwf7J47jvlpgkUaAviS8P8HAQ
2. 4-godzinny Tydzień Pracy
http://www.empik.com/4-godzinny-tydzien-pracy-ferriss-timothy,p1044942286,ksiazka-p?gclid=Cj0KEQiA5K-kBRDZ9r71gOvlxOMBEiQAwkK52Gr9R-UhtLYDixn7sVg_rURzBDrwGSwf7J47jvlpgkUaAviS8P8HAQ
Etykiety:
5S,
biuro,
dobre praktyki,
efektywność,
komputer,
praca,
praca w biurze,
pulpit,
Seiketsu,
Seiri,
Seiso,
Seiton,
Shitsuke,
Toyota,
TPS,
zarządzanie
sobota, 13 grudnia 2014
Tak jak napisałem poprzedni, skoro święta to i prezenty. Także na naszej stronei nie może zabraknąć propozycji świątecznych. A właściwie propozycji prezentów pod choinkę (i nie tylko). Oczywiście z dziedziny zarządzania i to nie tylko czasem.
1. System Zarządzania Toyoty -> książka typowo produkcyjna ale daje niezłe podstawy pod system ciągłego doskonalenia, 5S itd, które są jak dla mnie podstawą wszelkiej efektywności, także tej w biurze.
1. System Zarządzania Toyoty -> książka typowo produkcyjna ale daje niezłe podstawy pod system ciągłego doskonalenia, 5S itd, które są jak dla mnie podstawą wszelkiej efektywności, także tej w biurze.
Etykiety:
5S,
biuro,
dobre praktyki,
efektywność,
komputer,
praca,
praca w biurze,
pulpit,
Seiketsu,
Seiri,
Seiso,
Seiton,
Shitsuke,
Toyota,
TPS,
zarządzanie
Niestety
trochę sam dałem się wciągnąć przez korpo-system, co skutkowało
dramatyczną liczbą nikomu nie potrzebnych spotkań i wyjazdów, a co za
tym idzie trochę ucierpiała systematyka publikowania postów. Ale idą
święta i lekka odwilż ;)
W następnej odsłonie świąteczne prezenty - kilka propozycji książkowych z dziedziny zarządzania czasem i nie tylko.
W następnej odsłonie świąteczne prezenty - kilka propozycji książkowych z dziedziny zarządzania czasem i nie tylko.
czwartek, 4 grudnia 2014
Dalej w las
Systematyka Twoich plików i katalogów ma głęboki sens. Pomaga uporządkować, a później szybko i efektywnie pracować z danymi, kore masz na komputerze. Natomiast, żeby otrzymać z systemu jeszcze więcej powinieneś... rozszerzyć granice systemu.
Co to oznacza w praktyce?
Nic innego jak zorganizowanie wszystkich innych miejsc gdzie przechowujesz jakiekolwiek dokumenty wg wybranego przez siebie systemu.
A gdzie przechowujesz dokumeny? Oczywiście w wersjach papierowych w segregatorach i na przeróżnych, mających tendencję do rozrastania się, kupach. Które to kupy należy zamienić na wyższą firmę życia dokumentow papierowych czyli przełożyć do segregatorów, a rzeczone segregatory podpisac i zorganizować wg zasad wybranych do organizacji plików nadysku.
Kolejnem, jeszcze bardziej oczywiste, "miejsce" składowania informacji to skrzynka odbiorcza i zgromadzone w niej maile. Oczywiście nie zachęcam do zmiany nazwy / tematu każdego maila zgodnie z Twoim systemem. Natomiast stworzenie katalogów o określonych (takich samych jak na dysku twardym) nazwach spełnia tę funkcję doskonale.
Co to daje? Oczywiście porządek :). A oprócz niego łatwość w odnajdowaniu powiązanych informacji.
Reasumując, tam gdzie dane, tam celem powinno być systematyczne ich składowanie. Ułatwi to Twoją pracę, zaprowadzi porządek a dodatkowo zmotywuje do wyczyszczenia dysku z niepotrzebnych rzeczy - wierzcie mi zmiana kilkudziesięciu nazw plików motywuje bardzo mocno do przemyślenia czy aby na pewno potrzebujesz tego pliku i czy nie lepiej go po prostu wyrzucić ;)
Co to oznacza w praktyce?
Nic innego jak zorganizowanie wszystkich innych miejsc gdzie przechowujesz jakiekolwiek dokumenty wg wybranego przez siebie systemu.
A gdzie przechowujesz dokumeny? Oczywiście w wersjach papierowych w segregatorach i na przeróżnych, mających tendencję do rozrastania się, kupach. Które to kupy należy zamienić na wyższą firmę życia dokumentow papierowych czyli przełożyć do segregatorów, a rzeczone segregatory podpisac i zorganizować wg zasad wybranych do organizacji plików nadysku.
Kolejnem, jeszcze bardziej oczywiste, "miejsce" składowania informacji to skrzynka odbiorcza i zgromadzone w niej maile. Oczywiście nie zachęcam do zmiany nazwy / tematu każdego maila zgodnie z Twoim systemem. Natomiast stworzenie katalogów o określonych (takich samych jak na dysku twardym) nazwach spełnia tę funkcję doskonale.
Co to daje? Oczywiście porządek :). A oprócz niego łatwość w odnajdowaniu powiązanych informacji.
Reasumując, tam gdzie dane, tam celem powinno być systematyczne ich składowanie. Ułatwi to Twoją pracę, zaprowadzi porządek a dodatkowo zmotywuje do wyczyszczenia dysku z niepotrzebnych rzeczy - wierzcie mi zmiana kilkudziesięciu nazw plików motywuje bardzo mocno do przemyślenia czy aby na pewno potrzebujesz tego pliku i czy nie lepiej go po prostu wyrzucić ;)
Etykiety:
5S,
biuro,
dobre praktyki,
efektywność,
komputer,
praca,
praca w biurze,
pulpit,
Seiketsu,
Seiri,
Seiso,
Seiton,
Shitsuke,
zarządzanie
Subskrybuj:
Posty (Atom)